Ostatnio będąc w Krakowie pysznie pozbyłam się głodu w Makaroniarni.
Po długiej podróży przyjechałam do Krakowa wieczorem. Wybrałam się coś zjeść, ale zupełnie nie byłam zdecydowana jakiej kuchni tym razem chciałabym skosztować. Minęłam kilka, a może nawet kilkanaście restauracji na Krakowskim Kazimierzu i przeszłam na drugą stronę Wisły kładką z olbrzymią ilością kłódek zapiętych tam przez zakochanych. Za pierwszym budynkiem skręciłam w prawo i to miejsce mnie urzekło.
Weszłam do środka – zapach był ok. 😉 Siedzieli ludzie. Jedli, a nie tylko pili piwo. Z głośników sączyła się cicha muzyka. Kelnerka była przemiła. Zamówiliśmy 2 porcie spaghetti, a właściwie to 4 razy po pół porcji.
Pierwszym wyborem było spaghetti makaroniarnia – genialna kompozycja trzech makaronów smakowych ze szpinakiem, kurczakiem i suszonymi pomidorami w śmietanowym sosie. Spaghetti było po prostu boskie.
Drugi wybór to tagliolini z krewetkami (ok, 😉 to nie spaghetti) czyli makaron barwiony sepią z krewetkami, pomidorkami koktajlowymi, cukinią w sosie winno maślanym. Połączenie czarnego makaronu barwionego atramentem ośmiornicy z białymi krewetkami wyglądało naprawdę dobrze, a jak smakowało…
Naprawdę zdecydowanie polecam. Na menu możecie zerknąć na stronie internetowej Makaroniarni, ale porcje są zdecydowanie jednoosobowe jeśli chodzi o zaspokajanie głodu. Zamówienie jednej porcji na dwie osoby jest technicznie wykonalne, ale wtedy będą to porcje dziecinne. Zupełnie inaczej niż karmią nas np. Górale, gdzie jedną porcję trzeba często dzielić na 2 lub nawet 3 osoby. 😉